Czy jest szansa na polski odpowiednik Tolino?

tolino-logo2Polski rynek ebooków w ciągu ostatnich dwóch lat ustabilizował się i praktycznie zamarł jak uśpiony wulkan. Szukając informacji o zmianach na rynku ebooków częściej znajduję treści poświęcone ePrasie niż eksiążkom. Czy to już koniec cyfrowej rewolucji  rynku księgarskiego? Czy „grozi” nam powrót do epoki papieru drukowanego? 

Rok 2015 w Polsce na rynku treści cyfrowych został zdominowany przez wydawców prasy, którzy zdecydowali się poszerzyć  ofertę o wydania cyfrowe swoich tytułów. Wymieniać można naprawdę długo: start ePrenumeraty Dziennika Gazety Prawnej, Newsweek Plus, a także zamknięcie za paywallem dostępu do webowej wersji  „Tygodnika Powszechnego”. Do tego dochodzi modyfikacja i modernizacja oferty „Polityki Cyfrowej” (czytnikowo/tabletowej mutacji tygodnika „Polityka”) czyli włączenie do prenumeraty wersji na tablety z iOS, Androidem oraz komputery z Windows 10, a także stworzenie oferty Premium przez poszerzenie prenumeraty cyfrowej o wydania specjalne w formatach mobi/ePub oraz PDF (dotychczas można je było czytać wyłącznie przez aplikację webową). Przy marazmie na rynku ebooków (poza rodzynkiem w postaci abonamentowej oferty Legimi praktycznie nic się nie dzieje), sektor prasowy wygląda jakby rewolucja cyfrowa właśnie się dokonywała. Tym bardziej to dziwi, bo nasz rynek ebooków opiera się bardziej na działaniach półpartyzanckich niż na profesjonalnym podejściu do tematu eprasy.

Obserwując od kilku lat polski rynek ebooków dochodzę do smutnych wniosków: po dynamicznym wzroście spowodowanym przez digitalizację ogromnej ilości książek i wypracowaniem pluralistycznego modelu eRynku (o wiele bardziej konkurencyjnego niż w krajach, w których dominuje Amazon), charakteryzującym się sprzedawaniem legalnych treści praktycznie bez żadnych zabezpieczeń, ktoś włączył stop klatkę. Księgarnie dalej walczą głównie promocjami, a jedyne co się zmieniło to minimalna kwota, która nieznacznie wzrosła.

Na polskim rynku dominują podmioty, które zaangażowały duże środki w swoje ebookowe platformy i traktują rynek poważnie: Agora (Publio), Grupa Foksal (Virtualo), Grupa Wydawnicza Znak (Woblink), a także Helion (Ebookpoint). Wymienione wydawnictwa starają się, by premiery nowych książek ukazywały się zarówno w papierze jak i wersji cyfrowej. Niestety, zaangażowanie nie jest na tyle poważne, by spróbować stworzyć własny ekosystem (samemu lub w koalicji) ebookowo/prasowy, konkurencyjny do Amazona.
Sam jestem użytkownikiem Kindle Paperwhite 2 i bardzo chwalę sobie ten czytnik. Boleję jednak nad tym, że tak duże koncerny jak wyżej wymienione decydują się jedynie na półpartyzanckie rozwiązania, jakim jest „na dziko” wchodzenie przez szczeliny w systemie stworzonym przez firmę Jeffa Bezosa. Do dzisiaj z uśmiechem wspominam panikę i uspokajające wpisy Roberta Drózda na jego blogu po aferze z wprowadzeniem przez Amazon opłat za korzystanie z „chmury”. Informacja okazała się nieprawdziwa, usługa nadal jest bezpłatna, jednak panika ogarnęła nie tylko użytkowników, ale również tuzów rynku ebooów. To incydentalne wydawałoby się wydarzenie pokazało jakie gliniane podstawy ma polski rynek eKsiążki. W sumie jedna decyzja Amazonu i nasz cały ekosystem cyfrowych książek może spotkać poważny kryzys. Wiadomo, że najwierniejszymi i aktywnymi eCzytelnikami są właśnie posiadacze czytników, a nie tabletów czy smartfonów. Wystarczy cennikowe (wprowadzenie opłat) lub softwarowe (brak możliwości wgrywania własnych treści) ograniczenie i rynek leży.

Przypomnę, że tuzy polskiego rynku książki naprawdę wpompowały wielkie pieniądze w swoje cyfrowe odnogi. Potrzeba było jednak dużo czasu, by najwięksi gracze dostrzegli, że eReader to nie tylko Kindle. Na szczęście Publio, Woblink, Virtualo i Ebookpoint zdecydowały się na wsparcie także innego producenta czyli Pocketbook. Kupując ebooka w jednej z powyższych eKsięgarni możemy wysłać książkę bezpośrednio na czytnik tego producenta dzięki Send to Pocketbook, identycznie jak to jest w przypadku Kindle.

Moją frustrację pogłębiły informacje firmy GfK (przytoczone na Świecie Czytników) jak radzą sobie nasi zachodni sąsiedzi z konkurencją Kindle, tworząc „ponad podziałami” projekt Tolino z własnymi czytnikami i ebookową platformą. Co ciekawe, w starciu z wszechobecnym Amazonem nie stoją na przegranej pozycji. W Polsce jest jeszcze czas, by przygotować się na wejście sklepu Jeffa Bezosa. Trzeba jednak coś zacząć robić, by stawić czoło i stworzyć nasze Tolino.pl

RTEmagicC_MA_ebook_3Qu2014_01.jpgJedynym podmiotem, który wystąpił z podobnym pomysłem (obecnie z żadnymi szansami na realizację) był Merlin, który dwa lata temu zapowiedział stworzenie czytnika MerBook. Nie jest to koncepcja identyczna jak Tolino, które należało do wszystkich. Merbook jako narzędzie nie należące do jednego wydawcy, miałoby szansę stać się integratorem rynku i platformą dla wydawców. Niestety to raczej już pieśń przeszłości, bo Merlin przeszedł już praktycznie do historii polskiego e-handlu.

Kto mógłby stworzyć polską platformę ebookową? Oczywiście najwięksi: Agora (która poprzez Publio oferowałaby nie tylko książki, ale również kiosk z niemałą liczbą tytułów prasowych), Grupa Wydawnicza Znak (ze swoim Woblinkiem, który ma wyłączność na tytuły Wydawnictwa Znak/Otwarte), Grupa Foksal (ze względu na potężne Virtualo i sieć Empik, którego sieć salonów może być idealnym miejscem na prezentację oraz dystrybucję czytnika), Ebookpoint (kolejny potentat, który mógłby się zająć wsparciem technicznym przedsięwzięcia i aktualizacją oprogramowania). eKsięgarnia wydawnictwa Helion jest najszybciej reagującym na zmiany i wprowadzającym poprawki sklepem. To właśnie Ebookpoint pierwszy wprowadził usługę automatycznej wysyłki treści na czytniki PocketBook, czy zareagował na postulaty czytelników zgłoszone w ankiecie na Świecie Czytników.
Jako dopełnienie kolejnym podmiotem powinno zostać Legimi, które jako jedyne w Polsce pokusiło się o stworzenie własnego ekosystemu zawierającego praktycznie wszystkie platformy mobilne, a także własną aplikację na czytniki.
Sam niejeden raz krytykowałem soft Legimi od strony tzw. user experience. Wydaje mi się jednak, że właśnie propozycja wypożyczalni jest tą, która może stanowić fundament przyszłej usługi. Poszerzone o doświadczenia innych księgarń daje szansę na stworzenie konkurencyjnej oferty wobec Amazonu.

W przypadku stworzenia tego typu platformy trzeba by się liczyć z poważnym ograniczeniem konkurencji i nawet wprowadzeniem z powrotem zabezpieczeń DRM (przypominam, że nawet Amazon sprzedaje zabezpieczone ebooki w swoim Kindle Store). Takie działania mogłyby pozwolić na to, że handel treściami cyfrowymi nie miałby wyłącznie charakteru promującego e-wydania i samo czytelnictwo (do czego obecnie się sprowadza), ale także stanowiłby działalność komercyjną wydawnictw.
Oczywiście, inni wydawcy powinni mieć możliwość dołączenia do ekosystemu i w polskim odpowiedniku księgarni Tolino także oferować swoje treści.
Polski projekt nie powinien jednak ograniczać się tylko do samego sklepu. Czytelnik powinien mieć możliwość wyboru czy wykupi ofertę abonamentową (nazwijmy ją roboczo Legimi), czy nabędzie w ramach sytemu „Tolino.pl” (taniej, lecz z DRM), czy poza nim (drożej lecz bez zabezpieczeń).
Moim zdaniem tak przygotowana oferta ma szansę stawić czoło firmie Bezosa przynajmniej na Polskim rynku. Rozwiązanie sprzętowe: czy to będzie czytnik typu inkBook, oparty o Androida z aplikacją ala Legimi czy autorski soft, to sprawa drugorzędna. Ważne, by spełniał standardy wypracowane przez Amazon, tj. ekran eink, podświetlenie, wygodne pobieranie treści, dobra rozdzielczość ekranu i niezawodny oraz szybki soft e-readera.

Moja propozycja nie jest jedyną możliwą. Ważne, by polski rynek eKsiążki nie spał dalej snem zimowym w przeświadczeniu, że ten straszny Amazon nigdy nie nadejdzie, a my dalej bezkarnie będziemy mogli korzystać z jego rozwiązań. Gdy nasz wulkan się obudzi, może być już za późno.