iPad mini zamiast Kindle Classic – ekstremalny test w komunikacji miejskiej

feature-glare._V399250966_Podczas pisania recenzji wersji elektronicznej „Gazety Wyborczej” z Publio zauważyłem, że w App Store pojawiła się nowa aplikacja tego dziennika na iPad i iPhone. W związku z tym, że wcześniej „Gazeta” Agory wyglądała identycznie jak ta dostępna w Google Play, nie korzystałem z niej. Wydawała mi się zbyt nieporęczna. Nowa wersja kusiła, gdyż zawierała wszystkie dodatki dostępne w kiosku. 

Postanowiłem spróbować nowej wersji na iPad. Rozpoczęcie prenumeraty miało miejsce jeszcze przed wprowadzeniem nowych zasad dostępu do Wyborczej. Zakup dokonywany był przez App Store i tylko na urządzeniach firmy Apple miałem dostęp do dziennika. Wymusiło to na mnie miesięczną rezygnację z korzystania z Kindle Classic (wożenie dwóch urządzeń ze sobą było wykluczone) i awans tabletu na wszechstronne urządzenie multimedialno-czytnikowe.

Posiadam iPada Mini z Retiną o pojemności 16GB pamięci, bez modułu 3G, który zastąpił, na czas trwania prenumeraty, Kindle Classic (zwany także 5) bez reklam i modułu telefonii komórkowej. Mój tablet waży 478g, i jest cięższy od czytnika o 209g (waga Kindle to 269g). Oczywiście podaję wagę powiększoną o etui obu urządzeń. Wymiary w mobilnym używaniu czytnika także są istotne. Dłuższy bok wynosi 20, a krótszy 13,5 cm. W przypadku Kindle Classic wysokość ma 16,5, a szerokość 11,5 cm.

Jak z obu urządzeń korzysta się w warunkach polowych? Nie mam żadnych zastrzeżeń: obydwa sprawują się świetnie i dobrze leżą w dłoni. Nie przeszkadza ani większy rozmiar, ani waga iPada mini. Dłoń nie drętwieje, choć różnice w wielkości oraz waga są zauważalne. Nie stanowi przeszkody nawet to, że obsługuję tablet jedną ręką. Z drugiej strony, Kindle wydaje się bardziej pancerny, czyli odporny na upadki, niewrażliwy na obicia, ect. N to delikatne cacuszko. Mimo, że pewnie leży w dłoni, mam wrażenie, że może się z nim w każdej chwili coś stać. Jest to być może uraz po puszczonym kiedyś iPhonie, jednak faktem jest, że w warunkach komunikacji miejskiej lepiej czuję się z czytnikiem. Główny powód obaw to szklany ekran tabletu…

Muszę przypomnieć, że nie posiadam Kindle Paperehite, więc przy opisie wyglądu tekstu, Classic musi polec w porównaniu z iPadem. Gdy Amazon wprowadził PW i PW2 byłem przeciwnikiem podświetlanego i białego ekranu. Sam pamiętam jak właśnie ciemniejszy odcień tła był argumentem za wyższością czytników nad białymi kartkami papieru, gdyż nie odbijał światła. Po dłuższej lekturze muszę stwierdzić, że podświetlenie skutecznie broni nasze oczy przed zmieniającymi się warunkami oświetleniowymi otoczenia. W przypadku iPada jest on po prostu jednolity. W Kindle Classic przeszkadza zmieniające się oświetlenie (stojący ludzie, tunel itp.)

Dotyk niestety nie jest zaletą w przypadku iPada. Bardzo często zdarza mi się musnąć ekran i przeskoczyć w przypadkowe miejsce lub zamknąć aplikację. Tutaj Kindle Classic jest niezastąpiony i zdecydowanie łatwiej nad nim zapanować. Dużą zaletą są boczne klawisze służące do przewijania stron e-booka. Niestety nie mam porównania z czytnikami klasy PW. Spotkałem się w dyskusjach interetowych z dużą ilością komentarzy w których właśnie brak tradycyjnych klawiszy stanowił duży problem podczas obsługi Kindle Paperwhite.

Książki na iPadzie czytam głównie przez aplikację Kindle for iOS, która wydaje mi się bardziej dopracowana i wygodniejsza niż applowski iBooks. Oczywiście nie ma najmniejszych kłopotów z synchronizacją między urządzeniami podpiętymi pod jedno konto w sklepie Amazon.

Próba jednak, zwłaszcza w podróży, czytania prasy z Kiosku to nie lada wyzwanie. O ile na Kindle mogę sobie czytać z przyjazną muzyczką w tle, pozwalającą się wyłączyć z szumu miasta, dźwięków tramwaju i skupić na lekturze, to narzędzie w postaci tabletu stanowi problem. Praktycznie każdy tekst (w przypadku testowanej przeze mnie aplikacji „Gazety Wyborczej”) jest naszpikowany nie tylko linkami, ale także materiałami wideo. Chcąc się zapoznawać z całym materiałem gazety musimy angażować praktycznie wszystkie zmysły. Można zapomnieć o muzyce towarzyszącej, za to trzeba pamiętać o słuchawkach. Na szczęście materiały wideo nie uruchamiają się samoczynnie, co ma miejsce w przypadku strony wyborcza.pl.  Jestem jednak zwolennikiem tradycyjnej lektury. Kindle przyzwyczaił mnie do rezygnacji z ogromnej ilości zdjęć. Liczne multimedia nie kuszą lecz rozpraszają.

Przemek Pająk niedawno zachwalał iPada z modułem 3G jako idealnym do zastosowań polowych. W moim przypadku wszelkie powiadomienia, maile i kontakt z e-światem wziął na siebie smartfon. Jeśli potrzebuję dłużej popracować na tableie z wykorzystaniem internetu, to raczej stacjonarnie niż w podróży. Faktycznie, przy porannym pobraniu numeru gazety, nie zawsze iPad zasysa wszystkie zdjęcia z numeru. Do lektury nie są one jednak niezbędnie potrzebne. W ustawieniach aplikacji można zaznaczyć, by tablet pobierał wyłącznie sam tekst.

Za kilka dni kończy się mój okres prenumeraty Wyborczej w App Store. Trzeba będzie naładować Kindle Classic. Ubędzie kilka gram w torbie. Nie będę musiał drżeć już o to cacuszko i ze spokojem korzystać w podróży z czytnika. Czy jednak da się wrócić do przeszłości? Czy teraz nie będzie przeszkadzał mi brak podświetlenia ekranu? Obawy mam spore i mam nadzieję, że nie będzie źle 🙂

Aktualizacja: Wróciłem do Kindle. Po miesięcznej przerwie czytnik jest naprawdę poręczniejszy. Czuje się wyraźnie lżejszą wagę. Obecnie e-inkowy ekran wydaje mi się teraz zbyt ciemny. Zewnętrzne lampki (posiadam Kandle II) nie rozwiązują problemu, bo bardziej zasłaniają tekst niż pozwalają czytać. Idealna była lampka wbudowana w firmowym etui w moim niezapomnianym Kindle Keyboard.

Po miesiącu prób Kindle Classic wraca do torby jako codzienny towarzysz miejskich podróży i podstawowe narzędzie e-czytania.

* – zdjęcie z nagłówka pochodzi ze strony Amazon.com. Prezentuje Kindlle Classic i iPada (nie mini, tylko większego).