Sprzedaje WAM ebooki

logo wamSzukając prezentu imieninowego bliskiej osobie, po kilku miesiącach nieobecności, trafiłem na strony jezuickiej księgarni wydawnictwa WAM. Jakież było moje zdziwienie, gdy obok tytułu poszukiwanej książki, znalazłem intrygujący znaczek „ebook”. Kolejne duże wydawnictwo dołączyło do swej oferty także cyfrowe wersje książek. Oczywiście od razu postanowiłem się przyjrzeć z biska nowej formie dystrybucji.

Niestety, na razie nie udało mi się ustalić daty startu ebooków w WAM. Przeglądając katalog zauważyłem, że obecnie można kupić w ebooku głównie nowości wydawnicze. W katalogu niestety nie ma rozróżnienia czy ebook jest w prawdziwym formacie czytnikowym, czy tylko w PDF (wcześniej oferowany był tylko ten format cyfrowych książek).

Co ciekawe, ebooki sprzedawane są jedynie w formacie…. ePub. Zamiast pliku mobi, czytelnik może zobaczyć poradę jak przekonwertować książkę do formatu kindlowego 😉

instrukcja ebooka

Szczerze pisząc, kilka rzeczy powyższej instrukcji trochę mnie zaniepokoiło:

  • bardzo dobrze, że pliki nie zawierają zabezpieczenia DRM (a mówią, że kościelne młyny mielą powoli),
  • kupując ebook nabywamy duoformat czyli plik ePub ze znakiem wodnym oraz PDF,
  • pliki są dostępne do pobrania jedynie przez miesiąc! Obecnie to chyba jedyna eKsięgarnia ograniczająca czasowo dostęp do zakupionych treści. Tutaj oo. Jezuici najwidoczniej się nie popisali.

Ceny nie są rewelacyjne. Wygląda tak, jakby wydawnictwo zdawało sobie sprawę z atrakcyjności własnej oferty. Jeśli zachowa wyłączność na sprzedaż własnych treści (podobnie jak Woblink), to nie musi brać udziału w wojnie cenowej toczącej się na rynku. Faktem jest, że ebooki są jednak tańsze w porównaniu z wydaniem papierowym. W przypadku interesującej mnie pozycji czyli „Wiara z lewej prawej bożej strony” bp. Grzegorza Rysia sięgała ok. 10 zł (obecnie na papier jest promocja, stąd różnica stopniała do 2,50zł).

Przy próbie złożenia zamówienia rozbawił mnie jeden szczegół, mianowicie możliwość zmiany ilości kupionych ebooków ;). Nie mogę sobie wyobrazić sytuacji, by osoba chciała w ramach jednego konta kupować dwa identyczne ebooki.

Podoba mi, że w sklepie książki w formacie cyfrowym stanowią osobną kategorię w menu księgarni. Minusem jest fakt, że w kategorii „ebooki” mieszczą się zarówno pliki ePub jak i PDF. Mimo prób nie udało mi się ich odfiltrować.prezentacja książki

Pozytywnie zaskoczył mnie fakt, że gdy czytelnik wchodzi na stronę danej książki, przy tytule zaznaczony jest także format cyfrowy.

W celu finalizacji transakcji trzeba założyć konto (jeśli wcześniej tego nie robiliśmy) podając dwukrotnie mail oraz hasło. Niestety, to dopiero początek, bo cała rejestracja składa się aż z sześciu kroków. Na szczęście cały proces nie przysparza wielkich problemów.

Na końcu wybieramy jeden z trybów płatności: kartą kredytową lub debetową, przelewem ekspresowym lub tradycyjnym.

Plik z ebookiem znajduje się w panelu „Twoje konto”, w zakładce „Moje pliki do pobrania”.

moje pliki do pobrania

Co ciekawe, plik pobierany jest w formacie .zip. Śmieszne, bo spakowany ma taką samą objętość po wypakowaniu.

Po opłaceniu zamówienia na nasz zarejestrowany mail przychodzi wiadomość zawierająca szczegóły dotyczące zakupu. Szczególnie interesująca jest informacja o… ważności pobranego ebooka, która wynosi dokładnie miesiąc. Niestety, na koncie użytkownika w księgarni te dane nie są prezentowane.

mail potwierdzający zamówienie

Nazwa pliku ebooka, to niestety numer, co może utrudniać zarządzanie biblioteczką. Ebookpoint, Publio, czy Ebooki Allegro nadają plikom nazwy w postaci zakupionych tytułów

Książkę na swojego iPada załadowałem dzięki Dropboxowi. W aplikacji iBooks wygląda bardzo atrakcyjnie.

20141002_101542000_iOS

Muszę przyznać, że od kilku miesięcy nie było konieczności korzystania z Calibre. Dzięki WAM musiałem powrócić do przeszłości i skonwertować książkę bp. Grzrgorza Rysia do mobi ;).

screenshot_2014_10_03T00_45_00+0200Po udanym przekonwertowaniu oraz wysłaniu na czytnik na moim Kindle Paperwhite II pojawił się ebook. Jedyne co mnie niemile zaskoczyło, to tytuł pisany drukowanymi literami. Książka prezentuje się bardzo ładnie: tekst jest wyjustowany, cytaty pisane kursywą, co widać na zrzucie. Ogólnie bardzo pozytywne wrażenie. Gdyby nie brak formatu mobi, czasowy dostęp do zakupionych plików i brak automatycznego wysyłania ebooków na Kindle, byłoby idealnie.

Muszę także nadmienić, że obecności ebooków WAMu nie odnotowały jeszcze nasze wyszukiwarki książek elektronicznych. Liczę, że się to szybko zmieni, bo moja biblioteczka prowadzona na UpolujEbooka.pl jest obecnie troszkę zdekompletowana…

Czekam teraz na działanie innych wydawnictw, których asortymentu brakuje w ebooku. Mam tu na myśli m.in. Wydawnictwo Benedyktyńskie oraz Pallottinium, które wydają cenne pozycje, ale nie w formatach cyfrowych.