Rozmowa z Dyrektorem Woblink.com Mateuszem Tobiczykiem m.in. na temat sytuacji eKsięgarni na rynku ebooków, współpracy w ramach Grupy Kapitałowej Znak oraz o dystrybucji treści poza macierzystym rynkiem.
Łukasz Sporyszkiewicz, Bez druku (BD): Spotykamy się praktycznie w rocznicę wielkiej awarii serwerowni firmy Beyond, z usług której korzystał Woblink. Jak wygląda sytuacja księgarni rok po tym wydarzeniu?
Mateusz Tobiczyk, Dyrektor Woblinka (MT): Patrząc na działalność i rozwój księgarni po tamtym wypadku nie ma śladu. Sytuacja związana z awarią była dla naszej firmy dużym kłopotem. Dzięki podjętym działaniom kryzys udało się przekuć w sukces oraz zwiększyć popularność i wiarygodność Woblinka wśród klientów. Na początku pojawiały się teksty stawiające nas w niekorzystnym świetle. Dzięki otwartej polityce informacyjnej udało nam się utrzymać zaufanie klientów, a dzięki akcji związanej z rozdawaniem ebooków, także zyskać nowych.
BD: Od ponad roku polski rynek księgarski oczekuje na wejście do Polski Amazona. Czy Woblink przygotowany jest na to „wejście smoka”? Czy koncern Jeffa Bezosa ma szansę zdominować tak dojrzały rynek ebooków?
MT: Wejście Amazon niekoniecznie musi się wiązać z pozytywnymi zmianami na rynku, ponieważ może prowadzić do monopolizacji usług, na której stracą klienci. Przed takimi gigantami da się jednak bronić, czego przykładem może być tu próba wejścia na polski rynek amerykańskiego eBaya, któremu udany odpór dało Allegro. Konsumenci, dzięki eBayowi, zyskali konkurencyjną ofertę, jednak pozycja rodzimego serwisu aukcyjnego nie wydaje się być nad Wisłą zagrożona.
Oczywiście zastanawiamy się nad tym jak zareagować na ewentualne pojawienie się Amazona w Polsce. Obecnie nie obawiamy się konkurencji z ich strony, choć jego wejście może mieć wpływ na kształt całego rynku ebooków i wszystkich graczy na nim obecnych. Faktem jest, że obecnie w naszym kraju nie ma podmiotu który mógłby skutecznie z nim konkurować. Polski rynek ma specyficzny charakter. Jeśli Amazon to zlekceważy, to może mu być trudniej go zdominować niż rynki w innych krajach Europy. Wszystko zależy od determinacji Jeffa Bezosa. Jeśli będzie ona duża (pieniądze, potencjał, infrastruktura i know-how), może być groźna dla rynku nie tylko ebooków. Odbierze także chleb platformom handlowym mającym tradycyjny model biznesowy. Przykładem może tu być wspomniane przeze mnie Allegro czy sklepy opierające dystrybucję na wysyłce kupionych towarów kurierem czy pocztą.
Woblink może się bronić przed najazdem Amazona choćby unikatowymi treściami Grupy Kapitałowej Znak (GK Znak) czyli wydawnictw Znak czy Otwarte, które posiada na wyłączność i nie ma zamiaru się nimi z Amazonem dzielić.
BD: Woblink należy do GK Znak. Na stronie księgarni Znak.com.pl próżno szukać odnośników do cyfrowych wersji wydawanych książek na stronie Woblink.com. Agora nawet przy recenzjach książek i płyt w „Gazecie Wyborczej” przypomina o istniejącej wersji cyfrowej tytułu na Publio.pl. Czy zamierzacie wykorzystać synergię tradycyjnego Znaku i cyfrowego Woblinku?
MT: Oczywiście wykorzystujemy tę synergię między podmiotami należącymi do Grupy. Staramy się, by wszystkie książki wydawane przez Znak czy Wydawnictwo Otwarte, które posiadają licencję na dystrybucję cyfrową, znalazły się w ofercie Woblinka. Nie posiadamy medium, które moglibyśmy wykorzystać do promocji publikacji elektronicznych, jak to jest w przypadku Agory posiadającej duży dziennik – „Gazetę Wyborczą”. Z tej perspektywy synergia musi mieć inny charakter. Pracujemy nad tym, by od strony wizualnej być bardziej widocznymi w pozycjach papierowych wydawanych przez Znak i Wydawnictwo Otwarte.
BD: Skąd się biorą opóźnienia premier w Woblinku względem Znaku? Wiele księgarni organizuje nawet elektroniczną przedsprzedaż (np. Publio, wydawictwo Wielka Litera)?
MT: Były przypadki, że premiera cyfrowa w Woblinku wyprzedzała tradycyjną. Nie jest to jednak praktyka masowa. Staramy się, by przedpremier było u nas jak najwięcej. Sytuacja nie jest jednak zależna od nas czy Znaku, ale zapisów licencyjnych, w których często zastrzeżono kolejność pojawiania się poszczególnych formatów książki na rynku. Bardzo często papier jest priorytetem. Na szczęście się to zmienia i format tradycyjny i elektroniczny wydawane są synchronicznie. Wielu wydawców eksperymentuje cyfrowy kanał dystrybucji, często dając mu pierwszeństwo. Wspieramy tego typu działania i staramy się zwiększyć ilość równoległych premier tytułów w wersji papierowej i elektronicznej.
BD: Woblink ma tytuły wydawane przez Znak na wyłączność. Czy ograniczanie oferty wydawnictw do jednej eKsięgarni, to według Pana pożądane zjawisko?
MT: Katalog Znaku w ofercie Woblinku to prawdziwa perła w koronie. Praktycznie wszystkie treści oferowane przez GK Znak (Wydawnictwo Otwarte i SIW Znak) i posiadające licencję na dystrybucję cyfrową, są dostępne wyłącznie u nas. Jest to oczywiście przewaga konkurencyjna. Zresztą nie jesteśmy jedyni, którzy posiadają treści na wyłączność. Nie ukrywam, że to jest przemyślana strategia GK Znak, która się w najbliższym czasie nie zmieni.
BD: Zasługuje na szacunek podejście GK Znak, że mimo posiadania monopolu na pewne tytuły i autorów, nie winduje cen pozycji na które ma wyłączność.
MT: Mając sporą bibliotekę na wyłączność, staramy się internautów zachęcać do zakupu i oferować ceny akceptowalne dla czytelników, nie drenując jednocześnie ich portfeli. Windowanie cen, nawet jeśli nie ma konkurencyjnego źródła na rynku, nie służy ani nam ani klientom, którzy kalkulując mogą szukać podobnych treści u innych dystrybutorów. Musimy szanować naszych klientów, bo stracić ich jest bardzo łatwo.
BD: Aplikacja na iOS czy Android jest dosyć archaiczna w porównaniu do programów innych księgarni: brak synchronizacji między urządzeniami. Czy będzie ona nadal rozwijana i dostępna na inne platformy?
MT: W ostatnim czasie nie były wydawane aktualizacje naszej aplikacji na iOS czy Android. Nie świadczy to o tym, że została ona zarzucona. Po prostu obecnie skupiamy się na innych obszarach naszej działalności. Pracujemy nad nowymi aplikacjami, między innymi na Windows Phone, ale obecnie nie mogę podać daty kiedy się pojawią na rynku.
BD: Na jakich systemach mobilnych możemy obecnie korzystać z aplikacji Woblink?
MT: Obecnie możemy ją pobrać z AppStore, Google Play, Samsung Apps. Ostatnio pojawiła się także w sklepie BlackBerry. Nasza księgarnia była nawet partnerem wprowadzania najnowszego dziecka Kanadyjczyków na rynek czyli smartfona Z10.
BD: W marcu zeszłego roku otworzono nowy kanał dystrybucji treści oferowanych przez Woblink czyli specjalną stronę woblink.mobi, przez którą można kupować ebooki bezpośrednio z czytnika Kindle. Czy ten sposób zakupu jest przez klientów wykorzystywany?
MT: Oczywiście, że tak. Co prawda jest on wykorzystywany w mniejszym stopniu niż aplikacje Woblink na iOS czy Androida, ale notuje on ciągły i stały wzrost czytelników, którzy z niego korzystają nie tylko kupując książki, ale także synchronizując swoje biblioteczki zakupionych już tytułów. Swą popularność woblik.mobi zawdzięcza czytnikom z dotykowym ekranem: Kindle Touch czy Paperwhite, bo korzystanie z tego kanału dystrybucji za pomocą Kindle 3 Keyboard czy Classic wymaga trochę cierpliwości.
Sam czytnik Kindle jest bardzo ciężki we współpracy od strony programowania. Amazon króluje tutaj niepodzielnie. Dużo wysiłku kosztowało nas by stworzyć aplikację przeglądarkową do obsługi Woblinku przez czytnik.
BD: Jednym z wygodniejszych sposobów dostarczania ebooków na czytniki jest wykorzystanie funkcji „send to Kindle” przez Publio, Nexto czy Virtualo. Czy Woblink zamierza wdrożyć podobny sposób dostarczenia ebooków na czytniki?
MT: Faktycznie jest to najwygodniejszy sposób dostarczania książek bezpośrednio z Woblinka na czytnik. Często jest nam wypominany brak tej funkcji. Mogę zapewnić, że obecnie pracujemy nad tym i obiecać, że taka opcja już niedługo pojawi się w naszej księgarni.
BD: Woblink ma sporo niekonwencjonalnych rozwiązań, które wydają się zarzucone i nie ma pomysłu jak z nich korzystać: funkcje społecznościowe księgarni, profile klientów, forum dyskusyjne. Wydają się one porzucone zarówno przez klientów, jak sam Woblink. W sieci są inne miejsca do dyskusji (Lubimy Czytać, facebook, forum.eksiazki.org,). Czy Woblink zamierza je zmodernizować lub całkowicie z nich zrezygnować?
MT: Faktycznie porzuciliśmy na razie tą część naszego serwisu i raczej nie skupiamy na niej szczególnej uwagi, co nie znaczy, że nie wrócimy do tematu w przyszłości. Serwis Woblink był tworzony troszkę w innych czasach. W sieci zaczynała się walka o internautów. Dopiero teraz rynek dojrzał i się ustabilizował. Elementy społecznościowe, to pozostałość po tamtych czasach.
BD: Przez który kanał dystrybucji sprzedawanych jest najwięcej ebooków?
MT: Nadal przez stronę internetową, chociaż sprzedaż przez aplikacje mobilne ma także znaczący procent udziału.
BD: Gdzie poza Woblinkiem możemy kupić jeszcze dystrybuowane przez Was książki?
MT: Nasza księgarnia jako jedyna w Polsce prowadzi globalną dystrybucję swojej oferty. Staramy się być obecni u większości międzynarodowych graczy zajmujących się cyfrową dystrybucją treści. Wydawane przez nas tytuły obecne są w księgarni Kobo, Barnes&Noble – twórcą drugiego pod względem popularności czytnika czyli Nooka, applowskim iBooks. Świetnie układa nam się praca z Samsungiem. Obecnie jesteśmy na urządzeniach Samsunga z Androidem, dzięki Samsung Apps.
BD: Jak się układa współpraca z iBooks. Apple ma opinię partnera, który raczej narzuca swoje warunki kontrahentom niż je negocjuje.
MT: Współpraca z tą księgarnią układa nam się bardzo dobrze. Właśnie przygotowujemy kolejny duży pakiet tytułów do umieszczenia w iBooks. Mamy w planach stale powiększać ilość sprzedawanych tam tytułów. Docelowo chcemy, by wszystkie tytuły z Woblink były dostępne także w iBooks.
BD: Kilka miesięcy temu wystartowała usługa „Czytaj bez limitu” księgarni Legimi. W prasie głośno było, że kilka innych księgarń też przygotowuje podobną ofertę. Czy Woblink zamierza także zaoferować podobną usługę?
MT: Przed startem usługi Legimi rynek huczał od plotek: kto i kiedy wystartuje z tego typu usługą jako pierwszy. Padały nazwy praktycznie wszystkich dużych księgarni i wydawców ebooków w Polsce. Woblink nie jest aktualnie zainteresowany tą formą dystrybucji swoich treści. Skupiamy się obecnie na innych rozwiązaniach, o których na razie niestety nie chciałbym mówić. Nie wykluczamy, że w przyszłości skierujemy uwagę także na model podobny do Legimi. Oczywiście przyglądamy się temu, co robią nasi szanowni konkurenci. Chodziły słuchy, że lada dzień wystartują nowe usługi oferowane przez innych wydawców. Na razie jednak trwa okres wyczekiwania. Widzimy, że inne księgarnie szukają nowych sposobów na pozyskanie czytelników poprzez nawiązywanie współpracy z firmami z innych segmentów rynku. Przykładem może być Virtualo, które nawiązało współpracę z Orange. Mamy teraz okres prób i eksperymentów. Legimi oczywiście gratuluję pomysłu. Na pewno udało im się tą usługą zagospodarować pewną niszę. My na razie życzliwie się sytuacji przyglądamy i sprawdzamy czy ten kierunek rozwoju jest pożądany przez rynek.
BD: W ramach Woblinku realizowany jest także projekt ReadKid z treściami przeznaczonymi dla dzieci. Czy jesteście z niego zadowoleni?
MT: ReadKid jest projektem niezależnym, funkcjonującym niejako obok Woblinka. Współpracujemy przy nim z wydawcami i osobami prywatnymi, którzy wstawiają do aplikacji własne treści. Ten eksperyment rozwija się w innym, mniej dynamicznym, tempie niż Woblink. Projekt sam w sobie jest nowatorski. Rynek książki dla dzieci w Polsce nie jest obecnie na tyle dojrzały, by doceniać tego typu rozwiązania.
BD: Woblink nie posiada platformy self-publishingowej. Czy rozważacie otwarcie się na autorów samodzielnie wydających własne utwory?
MT: Mamy bardzo dużo zapytań dotyczących tego tematu. Jest więc zapotrzebowanie na tego typu rozwiązania. Myślę, że naturalną konsekwencją naszego rozwoju będzie utworzenie takiej platformy w przyszłości.
PS. Zapraszam także na drugą część wywiadu oraz na lekturę tekstu opisującego historię i działalność Woblinku.