Ostatniego września w siedzibie Agory zaprezentowano nową, według autorów, rewolucyjną aplikację na iPhone oraz iPad służącą do czytania dłuższych treści, pochodzących z bazy tytułów zgrupowanych wokół „Gazety Wyborczej”. „Clou” ma być aplikacją skierowaną do odbiorców czytających w sposób tradycyjny dziennik Agory i przyzwyczajonych do dłuższych tekstów prasowych. Czy dla tego typu oferty jest miejsce na naszym rynku e-prasy?
Geneza
Pomysłodawcami jest para pracowników działu cyfrowego dziennika: Katarzyna Jakiewicz (dyrektor ds. rozwoju cyfrowego „Gazety Wyborczej”) oraz Jakub Szestowicki (zastępca dyrektora ds. rozwoju cyfrowego „GW”), którzy postanowili wykorzystać potencjał ilości i jakości treści dziennika Agory (tygodniowo średnio w „Wyborczej” i w dodatkach, którymi jest obudowana, ukazuje się tygodniowo średnio 5700 tekstów). Zauważono, że jest grupa czytelników, która korzysta z „Wyborczej” w sposób klasyczny, bez względu na to, czy na czytniku, smart-urządzeniu, serwisie internetowym, czyli podobny do tego, jak czyta się wersję papierową. Rozumiem taką formę lektury, bo sam jestem tego typu czytelnikiem. Najczęściej czytam „Wyborczą” na Kindle. Rzadko zaglądam na serwis internetowy dziennika Wyborcza.pl, gdyż nie lubię portalowej formy prezentacji newsów. Lubię dłuższe, pogłębione teksty, które czytam na czytniku lub w aplikacji na iPada. Wydaje się więc, że jestem idealnym odbiorcą aplikacji zaprezentowanej przez Agorę.
[youtube_sc url=”http://youtu.be/SP6WyGNMdxo”]
Idea
Właśnie dla takiej grupy stworzono aplikację „Clou” która ma za zadanie, wykorzystując potencjał treści „Wyborczej”, prezentować ciekawe teksty czytelnikowi. Rewolucyjne jest podejście do sposobu wyboru tekstów do kolejnych wydań e-magazynu. Wybór materiałów do każdego numeru dobiera zespół redakcyjny. Zmieniany jest też pierwotny lead, by jeszcze lepiej oddawał tematykę tekstu. Wydawca nie zdecydował się na zastosowanie algorytmu dopasowującego materiały na podstawie przeczytanych wcześniej tekstów czy zainteresowań. Treść jest więc identyczna dla wszystkich korzystających. Nie da się tego nazwać inaczej niż próbą przeniesienia klasycznego magazynu do świata treści cyfrowych.
Co ciekawe, wydawca postanowił nie eksponować symbolu „Gazety Wyborczej”, czyli czerwonego prostokąta, obcinając go o połowę do rozmiaru kwadratu i eksponując jako część logo aplikacji. Szczerze pisząc trochę śmieszne podejście, bo przecież cała zawartość „Clou” pochodzi z redakcji dziennika. Jedyne wytłumaczenie zastosowania takiego rozwiązania, to chęć oderwania artykułów od skojarzenia z „Wyborczą”, gazetą nie kojarzoną z nowymi technologiami, czy młodymi czytelnikami.
Zgodnie z założeniem twórców, magazyn ma przez 7 dni w tygodniu dostawać codziennie od 5 do 10 artykułów o różnej tematyce. Nowe wydanie „Clou” pojawi się na smart-urządzeniach codziennie o godzinie 6 rano.
Treści pochodzą z aktualnych wydań, jak i archiwum „Wyborczej” , ale nawiązujące do konkretnego dnia. Może to być rocznica jakiegoś wydarzenia, np. wspomnienie Zygmunta Kałużyńskiego przy okazji 11 rocznicy jego śmierci tekstem Tadeusza Sobolewskiego z 2012 roku. Innym przykładem podanym przez autorów jest przypomnienie wywiadu z prof. Religą przy okazji wejścia na ekrany filmu „Bogowie”.
Realizacja
Założeniem twórców było, by aplikacja była jak najmniej skomplikowana i przeznaczona głównie do czytania, bez obudowania go niepotrzebnymi dodatkowymi funkcjami. Faktycznie, to się udało. Nie mamy tutaj skomplikowanych ustawień edycji tekstów, szeregu ikonek udostępniania, czy komentowania na fanpage’u „Wyborczej” (znaczek Facebooka obecny pod każdym artykułem w„Dużym Formacie” w wersji na tablet, czy smartfon).
Każdy artykuł jest opisany z jakiego dodatku pochodzi, choć można się doczepić, że wydawcy nie umieścili w aplikacji, w przypadku treści pochodzących z archiwum, daty pierwotnej publikacji. Aby się dowiedzieć kiedy był opublikowany tekst o Kałużyńskim, musiałem skopiować link i zobaczyć na stronie internetowej artykułu, bo w „Clou” takiej informacji nie znajdziemy. co ciekawe, nie ma webowej wersji aplikacji. Link z artykułem odsyła bezpośrednio do dodatku, z którego dany materiał pochodził.
W Inteligentny sposób oznaczono artykuły już przeczytane. Są one lekko wyszarzone. Aplikacja jest prosta i czytelna. Prezentuje się ładnie zarówno w poziomie, jak i pionie. Na moim iPadzie mini 2 aplikacja działa płynnie: nie wiesza się, nie zamyka się bez powodu. Jedyny mankament jaki zauważyłem, to długie ładowanie treści po zrobieniu kilkudniowej przerwy. Pobranie zaległych numerów z kilku dni musi trochę potrwać.
Personalizację aplikacji, także ograniczono do minimum. Czytelnik ma do wyboru pięć rozmiarów czcionek na iPadzie (trzy na iPhone) i dwa rodzaje czcionki. W wersji, z której korzystałem w siedzibie Agory wprowadzono już tryb nocny (z czarnym tłem i białymi literami). W opublikowanej wersji w AppStore tej funkcji jeszcze nie ma. Zasugerowałem, że dobrze by było wprowadzić także sepię, która moim zadaniem daje najlepszą kompozycję kolorów i najmniej męczącą dla oczu.
Autorzy tworząc aplikację zapewniają, że chcą, aby użytkownik skupiał się głównie na czytaniu. Myślę, że to dobry pomysł. Szkoda tylko, że nie udało się w aplikacji ukryć także zegara iPada czy iPhone ’a. Przeglądałem wiele aplikacji do czytania ebooków, ale ta sztuczka udała się tylko Kindle.
Dużą zaletą jest synchronizacja tekstów między iPhone a iPad, tzn. przeczytane teksty na iPhone , będą wyszarzone na iPadzie. Szkoda tylko, że „Clou” nie synchronizuje miejsca, w którym przerwaliśmy czytanie na jednym urządzeniu, by móc kontynuować lekturę na drugim.
Rozwój
Nie przypadkowo używam w tym tekście nazw produktów Apple. Otóż „Clou” można pobrać jedynie na urządzania posiadające iOS 8 lub iOS 9. W planach jest obecność aplikacji na innych platformach. Nie znana jest jeszcze data premiery na innych systemach, ani informacja, na których będzie dostępna. Moim zdaniem brakuje jeszcze e-magazynu w formie aplikacji dektopowej na Windows 10, czy OS X oraz webowej.
Monetyzacja
Od startu „Clou” twórcy zapowiadają, że przez trzy miesiące aplikacja będzie dostępna za darmo. Później wprowadzony może być abonament lub/i reklamy, które mają nie mieć charakteru inwazyjnego podobnie jak te w „Newsweek Polska” na iPad.
Zapraszam do następnego wpisu, który zawiera krótkie podsumowanie propozycji Agory wraz z wnioskami.