Mniej więcej miesiąc temu ekosystem Legimi spotkał potężny wstrząs. Firma niespodziewanie pokonała zabezpieczenia czytnik Kindle, dzięki czemu wypożyczalnia ebooków funkcjonuje również na sprzęcie firmy Kindle bez uszkodzenia samego urządzenia. Co prawda funkcjonalność jest ograniczona, nie tylko poprzez ilość dostępnych tytułów, które możemy wypożyczyć, ale również brak obsługi coraz popularniejszej usługi Legimi dla bibliotek. Dużym uszczerbkiem jest brak synchronizacji z innymi urządzeniami i konieczność użycia kabelka w celu wgrania na Kindle ebooków. Poza tym wszystkim, wypożyczalnia Legimi ma potężny plus: ebooki na Kindle są w pełni funkcjonalne podobnie jak te, które kupujemy w eksięgarniach czy bezpośrednio w Kindle Store.
Pojawienie się w portfolio obsługiwanych przez Legimi czytników dominatora polskiego rynku musiało wywołać reakcję innych producentów, dla których dostawa sprzętu w modelu Legimi, czytnik za złotówkę, stanowi ogromny procent sprzedaży.
inkBOOK poprzez swój obszerny materiał prasowy pokusił się o porównanie urządzeń trzech firm w obsłudze wypożyczalni Legimi. Oczywiście wynik nie mógł być inny niż wykazanie, że inkBOOK jest najlepszym narzędziem do korzystania z wypożyczalni Legimi. Na końcu materiału podam link do analizowanego tekstu przesłanego przez inkBOOKa. Wcześniej pozwolę sobie odnieść się do kilku informacji w nim zawartych.
Po krótkim wstępie, który dość dobrze oddaje współpracę PocketBooka, inkBOOKa jak i Kindle z Legimi, autorzy zaczynają szczegółowo porównywać wszystkie modele. Oczywiście pomijam tutaj wygodę korzystania z poszczególnych readerów, o których już wspominałem we wcześniejszych wpisach. Zalety i wady poszczególnych czytników zależą w głównej mierze od indywidualnych potrzeb i preferencji czytelników. Skupię się jedynie na dostępności treści Legimi.
Autorzy materiału wspominają, że dostęp do Legimi jest najwygodniejszy za pomocą sprzętu firmy Arta-Tech. Faktycznie, logujemy się na swoje konto i z pozycji, specjalnie stworzonej na ten czytnik, aplikacji Legimi bez problemu możemy pobrać przez internet… no tak internet. Przypominam, że inkBOOK wyposażony jest tylko w moduł Wi-Fi. Musimy się podłączyć do jakiegoś urządzenia, które nam ten internet udostępni. Możemy też skorzystać z internetu za swojego smartfona. Skoro jednak już mamy zaawansowaną komórkę, to dlaczego nie można by na niej przejrzeć sobie zasobów Legimi i dodać interesujące nas tytuły na półkę? Na pewno zrobimy to szybciej niż z pozycji czytnika, który z internetem radzi sobie…średnio. Nawiasem muszę zaznaczyć, że żaden ze znanych mi readerów w zderzeniu z siecią, demonem prędkości nie jest. Po dodaniu interesującego ebooka na półkę wystarczy czytnik podłączyć do sieci WiFi utworzonej przez nasz smartfon i synchronizować treści. W takim przypadku pobranie książki z Legimi zabierze tyle samo czasu na inkBooka, jak i PocketBooka.
Faktycznie na przegranej pozycji stoi tutaj czytnik Kindle, który nie dosyć, że do wgrania ebooka potrzebuje komputera z Windowsem (na aplikację przeznaczoną na MacOS cały czas czekamy), to jeszcze mamy ograniczenie nie tylko ilościowe (po modyfikacji oferty zależnie od abonamentu 7 lub 10 tytułów), to dodatkowo oferta kindleowa jest węższa niż na inne czytniki/urządzenia mobilne.
Do mnie złorzeczenie na limity miesięczne ebooków na czytnik Amazona nie trafia w ogóle. Samemu udało mi się maksymalnie przeczytać w miesiącu cztery pozycje (w tym dwie nikczemne objętościowo), więc mi niemożność korzystania z Kindle przy ósmym tytule nie zagraża, a takich którzy wyczerpią limit jest pewnie garstka…
Kindle ma jednak niebanalną przewagę nad innymi czytnikami. Mianowicie przyjazność w użytkowaniu. Czytnik Amazona po prostu działa i robi to świetnie. Dlaczego innym tak trudno jest wprowadzić na swoich sprzętach box z tekstem odsyłacza? Pamiętajmy, że czytnik służy nie tylko do obsługi treści Legimi. Dlaczego w inkBOOKu nie da się zrobić jakiegoś normalnego sposobu dostarczania gazet na czytniki? Kindle może, PocketBook też, a procedura wysyłania prasy na inkBOOK przypomina instrukcję obsługi radzieckiej lodówki DONBAS z lat 80.
PocketBook też ma sporo za uszami. Chwalę fizyczne przyciski, wodoodporność (części modeli) i komfort czytania. No, ale po co kalendarz, Sudoku i inne dodatki? Za każdym razem złorzeczę na te ficzery, gdy mijają kolejne sekundy otwierania książki z nieśmiertelną klepsydrą „umilającą” mi czas w oczekiwaniu na otwarcie ebooka.
W przesłanym tekście autor zachwala inkBOOK słowami: „Legimi to tylko jedno z wielu rozszerzeń czytelnictwa, z którego mogą korzystać posiadacze inkBOOKów. Aplikacje umożliwiają dostęp do wielu polskich i zagranicznych e-księgarni, a także pozwalają usprawnić proces czytania i uczynić go wygodniejszym”.
Miałem okazję korzystać przez kilka tygodni z inkBOOKa Prime. Muszę przyznać, że napisana specjalnie pod czytniki Arta-Techu Legimi reader sprawuje się nieźle. Szkoda, że nie można tego napisać o aplikacjach innych księgarni: Nexto, Publio, czy choćby Kindle.
Szkoda, że stworzony dla posiadaczy sklep z aplikacjami nie posiada tak ważnej pozycji jaką jest Dropbox. Myślę, że czytelnicy byliby z niej o wiele bardziej zadowoleni niż z własnego rozwiązania zwanego Midiapolis Drive?
inkBOOK rozsyłając do mediów artykuł, który staram się po krótce opisać i skomentować przyłączył się do walki o klienta Legimi. Może jednak poza komunikatami prasowymi popracowałby nad zaimplementowanym w jego czytniku Androidem? Taki produkt sam się obroni…
Kindle w wypożyczalni Legimi ze względu na dostępną małą liczbę tytułów, nadal trzeba traktować jako miły dodatek, niż główne narzędzie do obsługi tej e-biblioteki. Myślę jednak, że jakość zastosowanych zabezpieczeń w czytniku przez Legimi sprawi, że do tego rozwiązania będą się sukcesywnie przekonywać zarówno czytelnicy, jak i wydawcy. Ptaszki ćwierkają, że Kindle będzie można też niebawem wykorzystać w ramach „Legimi dla bibliotek”…