EmpikGO, czy każda e-księgarnia musi mieć własny „czytnik” ebooków?

W listopadzie zeszłego roku, jeden z największych wydawców i sprzedawców książek oraz ebooków, czyli Empik (wchodzący wraz z Grupą Wydawniczą Foksal w Grupę Empik) zaprezentował swoją nową aplikację mobilną do kupowania i czytania e- oraz audio-booków. Gratuluję pomysłu, który został określony w niektórych artykułach jako rewolucyjny (moim zdaniem „troszkę” na wyrost).

Bardzo się cieszę z tego posunięcia, ale ja nadal nie rozumiem, po co to wszystko Empik zrobił. Już kilka lat temu poświęciłem tekst na Bez Druku jak rodzimy dominator sektora kultura-rozrywka kanibalizuje własne sklepy z treściami cyfrowymi.
Nie wiem obecnie do kogo należy nabyty w 2011 roku Gandalf (mniej więcej półtora roku temu mówiło się o jego sprzedaży), ale poza Empikiem i GW Foksal do wspólnej grupy na pewno należy także ebookowo-audiobookowe Virtualo. Ten ostatni podmiot drzewiej (na pewno w 2011 roku) miał swoją aplikację na smartfony, która nagle zniknęła ze sklepów zarówno Androida, jak i Apple. Przedstawiciele zarzekali się, że to potrzeba modernizacji readera, ale  do dzisiaj nie powróciła. Teraz aplikacja nijako „odrodziła się” w bliźniaczej e-księgarni.

Nie wiem dlaczego akurat Empik z grupy księgarń tak został wyróżniony. Gdyby chociaż można było podłączyć dwa konta w ramach jednej aplikacji i korzystać z Biblioteczek w obu księgarniach, to by mogło podpadać pod działanie rewolucyjne, ale niestety, tak dobrze nie jest. Jeśli za jakiś czas Virtualo zaprezentuje klon EmpikGo, tylko w swoich barwach, to spadnę z krzesła.
Nie jestem osobą, która w jakikolwiek bojkotowałaby działania sklepów okołoempikowych. Przy zakupie treści kieruję się głównie ceną i przy takim wskaźniku, przy podobnej ofercie treści cyfrowych, Virtualo bije bliźniacy Empik na głowę jeśli nie ilością sprzedawanych treści, to na pewno ofertą cenową. Kupuję dużo i o ile w Biblioteczce Virtualo mam obecnie 102 ebooki, to na półce Empik.com znajduje zaledwie 10.
Nie będę opisywał poszczególnych pozycji menu. Skupię się raczej na wrażeniach i spostrzeżeniach po kilkudniowym korzystaniu z aplikacji.

DOSTĘPNOŚĆ
W przypadku platformy Apple, EmpikGo dostępny jest jedynie na… smartfony. Na sprzęcie z iOS możliwe jest zainstalowanie aplikacji na tablecie, ale na moim iPadzie jest po prostu przeskalowana wersja smartfonowa, co zdecydowanie odbija się negatywnie na wyglądzie aplikacji i komforcie korzystania z niej. Niestety, EmpikGO nie posiada specjalnie przeznaczonej wersji na iPada.
Dotychczas nie kupiłem w Empiku żadnych audiobooków. Nie mogę więc niestety nic napisać na temat synchronizacji audiobooka z ebookiem jak to ma miejsce w przypadku Kindle i Audiable, czy Legimi (synchrobooki).

TREŚCI WYŁĄCZNIE Z JEDNEGO ŹRÓDŁA
Przy pierwszym kontakcie z aplikacją EmpikGO zauważyłem, że czytać możemy wyłącznie ebooki kupione w Empiku. Szkoda, że nikt nie ma tutaj odwagi, podobnej po dobrze nam znanego Kindle’a, na którym możemy otwierać także pliki kupione poza e-księgarnią-matką.  W tym przypadku aplikacja Empiku jest daleko za konkurencją. Pominę dyplomatycznym milczeniem uniwersalizm aplikacji Kindle, ale nie mogę nie wspomnieć o krajowych konkurentach EmpikGO, tzn. Publio, które pozwala otwierać pliki pozyskane ze źródeł zewnętrznych.

OBSŁUGA WYŁĄCZNIE EPUB
Jeśli nawet kupimy ebooka w innym formacie w Empiku, to na EmpikGO sobie go nie przeczytamy. Posiadam nabyty w Empiku zbiór opowiadań Stephena Kinga „4 po północy”, który jest dostępny jedynie w formacie mobi. Podczas przeglądania swojej biblioteczki poprzez aplikację, pozycja była widoczna. Jednak przy próbie pobrania jej na urządzenie pojawia się informacja „brak formatu epub dla produktu”. Sorry, jeśli to ma być tak świetna aplikacja do czytania ebooków to powinny być czytane wszystkie formaty kupione na stronach Empik.com poczynając od epuba poprzez mobi na PDF kończąc. Bardzo duży minus.

BRAK PROMOCJI APLIKACJI EMPIKU
Wspomniałem o otwartości na „treści zewnętrzne” oraz różne formaty „Publio readera”. Muszę przez pryzmat e-księgarni Agory spojrzeć również na kwestie promocji aplikacji. Empik, poza reklamowymi bannerami, nie zrobił nic, by zachęcić czytelników do pobrania aplikacji. Publio  po starcie swojej apki sprezentował ebooka, który darmowy był tylko przy pobraniu go za pomocą aplikacji.

OGRANICZONE MOŻLIWOŚCI ZAKUPU TREŚCI
Aplikacja Empik GO zaskakuje także pod względem możliwości zakupu treści. Oferta na smartfonie jest ładnie wyeksponowana, jednak gdy kliknąłem na cztery tytuły czterech wydawnictw (Agora, Czarne, Świat Książki, WAB) wyskoczył komunikat, że „Tego ebooka nie można kupić w aplikacji”.

Znowu muszę się odwołać do konkurencji: w Nexto można płacić zarówno punktami z doładowania konta, jak i kartą. Na szczęście ebooki i audiobooki można kupić z poziomu drugiej empikowej apki, czyl „Mój Empik”, ale to z recenzowanej aplikacji robi się nie takie GO, o jakim mowa w jej nazwie.

GDZIE PODZIAŁA SIĘ SYNCHRONIZACJA?
Niestety, możemy zapomnieć o lekturze w drodze do pracy i swobodną kontynuację np. w domu na tablecie. Ma taką funkcję nasze, rodzime Legimi, nie wspominając o Kindlu, w obu synchronizacja działa wzorowo.

LEKTURA EBOOKA ZA POMOCĄ EMPIKGO
Patrząc od strony czysto czytelniczej, to wrażenia są bardzo pozytywne. Podoba mi się edycja wielkości czcionki oraz okrojony do 5 wybór rodzaju. Wkurza mnie, gdy czcionek jest 50 lub więcej do wyboru, jak to się zdarza u innych twórców. Fajny też jest suwak Kontrast i kolor, który pozwala dopasować wygląd ebooka do naszych preferencji. Kto czasami zagląda na Bez Druku, ten wie, że mam hopla na puncie sepii. Gdy widzę, że mam do wyboru jedynie wygląd day/night, to zastanawiam się, czy tak bardzo twórcom zależy na tym, bym przez popsucie mi wzroku, ograniczył swoją interakcję z książkami jedynie do audiobooków. W EmpikGO mamy do wyboru aż 5 kolorów w których prezentowane są ebooki. Mnie najbardziej odpowiada szary. Nie świeci jak białe tło, a z drugiej strony, przyjemnie komponuje się z czarną czcionką (choć się z nią nie zlewa).

Podsumowując: aplikacja EmpikGO wydaje mi się przyjazna w użyciu, lecz średnio funkcjonalna. Raczej kojarzy mi się bardziej z fajerwerkiem i pokazaniem swojej innowacyjności niż stworzeniem potrzebnego narzędzia. Na marginesie: irytuje mnie ta potrzeba posiadania własnej aplikacji przez każdą z e-księgarni. Proszę zobaczyć jak to wyglądałoby w moim  przypadku, gdybym chciał korzystać z tzw. dedykowanych czytników ebooków.