Prasa na czytnik Kindle jawi się często jako swoisty dodatek obok tradycyjnego nośnika, jakim jest papier. Istnieje niejako poza rynkiem: brak reklam, linków sponsorowanych i –mam nadzieję – reklamy natywnej, czyni ereadery swoistym kuriozum na skomercjalizowanym rynku prasowym.
Osoby korzystające z Kindle są najczęściej wiernymi i aktywnymi czytelnikami. Dwa z tytułów, które prenumeruję: „Polityka” i „Gazeta Wyborcza” wydania w mobi traktują jako bonus do tradycyjnej prenumeraty cyfrowej. Poza Kindle Store nie oferują oni samodzielnej prenumeraty mobi/pub, lecz jedynie jako dodatek do cyfrowych wydań webowych. Powodem jest właśnie brak reklam w formatach czytnikowych. Podejrzewam, że wydania mobi/epub są spowodowane działaniami wizerunkowymi wydawców i dopieszczeniem niszy niż przedsięwzięciem przynoszącym zysk.
Czy jednak format czytnikowy może być nośnikiem reklam? Szczerze pisząc nie wiem. Osobiście spotkałem się z dwukrotnym zamieszczeniem materiałów reklamowych w gazetach na czytniki.
Pierwszy to „Świt ebooków”, który już kiedyś opisałem na łamach Bez Druku. Zawierał reklamy nowych wydawnictw oficyny RW 2010. Przykład jest specyficzny, bo po pierwsze sam kwartalnik jest bezpłatny, a po drugie część periodyku przeznaczona jest na materiały związane z promocją pozycji wydawanych przez oficynę.
Drugi przykład dotyczy pisma, które format mobi oferuje w płatnej prenumeracie cyfrowej. Zamieszczenie reklamy miało miejsce 20 grudnia 2014 roku w „Gazecie Wyborczej”. Tekst był dobrze oznaczony, choć muszę przyznać, że zauważyłem je dopiero po przeczytaniu jego połowy. Reklama spełnia cechy tekstu sponsorowanego i dotyczy win gruzińskich. Autorką jest Anna Dziewit-Meller – podróżniczka, żona Marcina Mellera. Osoba spoza redakcji „Gazety Wyborczej”. Sam tytuł mógł wskazywać na materiał redakcyjny „Niech żyje Putin czyli toasty po gruzińsku”. Co ciekawe tekst Dziewit-Meller, jako reklama, został oznaczony także w spisie treści dziennika.
Ciekawe, czy właśnie wchodzimy w epokę treści komercyjnych na czytniki? Ta sama reklama/tekst sponsorowany ukazała się także w wersji na iPad.
Jeśli tego typu materiały byłyby oznaczone jak w powyższym przykładzie, to nie mam nic przeciwko temu.
Postanowiłem skontaktować się z biurem prasowym Agory i zapytać, czy Kindle oficjalnie zostaje uznany przez jako nośnik reklamowy.
Odpisała mi Nina Graboś (Dyrektor ds. komunikacji korporacyjnej), która wyjaśniła: „Mamy możliwość umieszczania form reklamowych na wszystkich nośnikach. Jednak w tym przypadku mieliśmy do czynienia zwyczajnie z pomyłką techniczną podczas publikowania tego wydania”.
Kindle pozostaje więc nadal „commercial free zone”, choć mogą nas w najbliższym czasie czekać zmiany i na czytnikach wkrótce pojawią się treści reklamowe.