W piątek dotarł do mnie przekazany przez PR context czytnik PocketBook Touch Lux 3 do trzytygodniowych testów. Jako kindlemanniak postanowiłem sprawdzić, czy odkładając na bok czytnik Amazonu Paperwhite 2 będę mógł w pełni zastąpić go najpopularniejszym konkurentem. Nie skupię się tylko na ebookach, ale także na prasie, którą regularnie czytam na Kindle’u. Postaram się na bieżąco opisywać swój czas spędzony z czytnikiem w formie mniej lub bardziej regularnej relacji, która się będzie ukazywać na moim blogu. Poniższy wpis będzie więc aktualizowany. Nie zamierzam uciekać od porównań z hegemonem rynku. Zapraszam do lektury i inspiracji, jak można go jeszcze sprawdzić…
Proszę czytać od dołu !
22 – 27 marca. To ostatni okres korzystania z testowanego egzemplarza. Miałem się skupić na opisie wykorzystania TL3 do lektury treści zapisanych w PDF, a także ebooków z DRM. Niestety, ze względów różnorakich udało mi się przeprowadzić jedynie testy z ebookami zawierającymi DRM. Muszę przyznać, że nie było łatwo znaleźć tego typu e-książki. Jak powszechnie wiadomo polski rynek jest w zasadzie wolny od tego typu zabezpieczeń: zarówno ebooki w formacie mobi, jak i ePub jako zabezpieczenia używają jedynie cyfrowego „znaku wodnego”. W tym celu jedynie miejsce jakie przyszło mi do głowy, to Google Play Książki, gdzie nabyłem wydany przez Wydawnictwo Otwarte jeden z minibooków. Po zakupie ze strony Adobe pobrałem słynny ADE (Adobe Digital Editors), który pozwala na rozkodowanie ebooka i czytanie go na komputerze, lub wysłanie na czytnik.
Pierwsza uwaga – nie każdym kablem USB – microUSB da się podłączyć czytnik PocketBooka do komputera. Jeśli użyłem zwykłego kabla dołączonego do powerbanka nie działo się dosłownie nic. Dopiero gdy użyłem identycznie wyglądający kabel dołączony do czytnika, na ekranie pojawił się BOX z opcjami do wyboru. Po wybraniu „Połączenie z PC” otwiera się folder z zawartością czytnika. Po uruchomieniu ADE czytnik ukazywał się w menu aplikacji. Oczywiście każdy chcący korzystać z udogodnień musi mieć założone konto w Adobe i być zalogowanym.
Po autoryzacji urządzenia możemy bez problemu nasze ebooki zabezpieczone DRM wgrywać na nasz czytnik. W każdej chwili można też wycofać autoryzację, a także zarządzać wszystkimi treściami „wgranymi” na PocketBooka bez względu na zabezpieczenia.
Ważne jest także że zalogować się do naszego konta Adobe można także zalogować się z poziomu czytnika i w ten sposób autoryzować go dla treści zabezpieczonych cyfrowo.
Czytnik już odesłany. Koniec mojej relacji. Za kilka dni postaram się zamieścić krótkie podsumowanie i porównaniu z Kindle Paperwhite 2 Amazonu. TL3 używałem przez te dwa tygodnie jako podstawowego urządzenia do czytania. Nie zwracałem więc uwagi a liczne dodatki, których na PW2 po prostu nie ma. W osobnym tekście poświęcę więc parę słów także temu tematowi…
17 -22 marca. Jak to mówią nie tylko „Wyborczą” czyta człowiek. Postanowiłem więc wyjść poza dziennik Adama Michnika i sprawdzić jak zachowują się inne tytuły prasowe. Wybór padł na tygodnik Polityka, który wrzuciłem na PocketBooka TL3. Pierwsza różnica w stosunku do publiowego GW, to oznaczenie działu z którego artykuł aktualnie czytamy. Co prawda wyświetla się on jednie na pierwszej stronie tekstu, ale i tak wygląda o wiele czytelniej niż w dzienniku Agory. Niestety, aby numer tygodnika dotarł na czytnik musimy zrobić to na piechotę, to znaczy pobrać na dysk komputera i wysłać samodzielnie mailem. Przy okazji muszę zauważyć, że księgarnie, które wdrożyły Send to PocketBook (o usługę którą dość mocno lobbowałem na tych łamach) świetnie sobie radzą z dostarczaniem publikacji na czytniki tej firmy. Szkoda, że Polityka automatycznie nie jest wysyłana na PocketBooki.
Tak jak w przypadku Wyborczej z Publio plik z numerem tygodnika można wysłać zarówno w formacie ePub, jak i MOBI. Periodyk w ePub jest dobrze sformatowany zarówno tytuł jak i lead. Pod górną krawędzią znajduj się dział z którego pochodzi artykuł. Tekst jest dobrze wyjustowany i czytelny. Bardzo ładnie wyglądają śródtytuły. Podobnie jak Wyborczej w wywiadach pytania odróżniają się wyraźnie od odpowiedzi.
O wiele gorzej jest w pliku MOBI gdzie owszem, lead wygląda bardzo okazale ale sam tytuł wygląda jak fragment tekstu. W zderzeniu ze wstępniakiem po prostu ginie na stronie. Format MOBI nie ma też okładki, a spis treści wygląda jakby był w formie szczątkowej…
Zauważyłem, że nieubłaganie zbliża się koniec mojej obecnej subskrypcji w Legimi, co aplikacja na TL3 odlicza z morderczą precyzją. W związku z tym postanowiłem przeprowadzić dwie obserwacje:
- pierwsza dotyczy statystyk, które zupełnie inaczej wyglądają na TL3 niż na koncie w serwisie webowym Legimi. Jeśli na PocketBooku zostawimy ostatnią książkę, pochodzącą z Legimi, otwartą i uśpimy czytnik, to czas czytania w statystykach będzie leciał w nieskończoność. Gdy zerknąłem na te same dane zamieszczone w internecie, okazało się, że jest tam wszystko urealnione. Proszę z resztą sobie porównać. Zrzut obu statystyk został zrobiony w tej samej chwili.
- drugi test polegał na odłączeniu czytnika od internetu w dniu zakończenia abonamentu Legimi. Miałem cichą nadzieję, że poprzez odłączenie od sieci, będę mógł ” oszukać system” i czytać ebook dalej. Co się okazało? Przy pierwszej próbie otworzenia ebooka poza abonamentem wyskoczył mi komunikat, który wybił mi tego typu głupoty z głowy 😉
Przy okazji poczyniłem jeszcze jedną uwagę. Ostatnią książkę jaką czytałem w abonamencie Legimi był wywiad- rzeka Rafała Księżyka z Kazikiem Staszewskim „Idę tam gdzie idę. Autobiografia”. Ebook pobrałem zarówno na iPada do aplikacji Legimi, jak na TL3. Książką na iPadzie wyglądała super, na PB TL3 nie da się odróżnić pytań Księżyka od odpowiedzi Kazika. Wszystko się zlewa i wygląda jak jeden monolog. Dlaczego prasa potrafi wyglądać tak atrakcyjnie na PocketBooku, a, w przypadku książek już niekoniecznie?
Mam jeszcze jeden zarzut do twórców oprogramowania PocketBooka – przypisy. Sam czytnik świetnie sam się posługuje boksami w których informuje o: pobraniu pliku z ebookiem, wygaśnięciu abonamentu Legimi, czy rozładowaniu. Czy jednak po to by przeczytać przypis trzeba skakać na sam koniec ebooka i wracać do treści? Podczas lektury przypomniały mi się niechlubne czasy Kindle Classic i skakanki do przypisów.
16 marca. Dzisiaj bateria miła rano 32%, a wieczorem 24. Nadal nie wyłączam wifi. Niestety, nie mogę zweryfikować, czy szybkie wyładowanie się akumulatora, to wina modelu, czy wyeksploatowania testowanego przeze mnie egzemplarza. Dzisiaj chciałem pobrać kolejną książkę z zasobów Legimi w ramach abonamentu. Niestety, okazało się to niemożliwe, bo mimo buttonu „Pobierz na półkę” oraz informacji „dostępny w abonamencie” przy próbie dodania „Wschodu” Andrzeja Stasiuka wyskakiwał błąd i komunikat zachęcający do kontaktu z pomocą techniczną. Napisałem na Fanpage’u Legimi o kłopocie i otrzymałem następującą odpowiedź: W przypadku innych książek, także z Czarnego, nie miałem takich kłopotów.
Zirytowała mnie jeszcze jedna rzecz, mianowicie wydanie Gazety Wyborczej na ePUB. Jako ortodoksyjnemu czytelnikowi bardzo mi zaczął doskwierać brak jakichkolwiek nagłówków. Czytając numer nie wiem, czy już skończył się dział Kraj, czy zaczął Gospodarka. Jedyne miejsce gdzie to można sprawdzić, to oczywiście Spis treści, który także wzorem intuicyjności nie jest. Podobnie jest z Wyborczą w pliku MOBI. Postaram się jutro sprawdzić jak inne gazety radzą sobie z tym problemem. Po raz kolejny za wzór postawię tutaj Kindle, gdzie ten sam plik MOBI czytany jest z nagłówkami.
15 marca. Lux 3 wreszcie choć trochę ujarzmiony. Zdziwiłem się że tak szybko spada naładowanie baterii. Obecnie jest to 42%. Co prawda nie wyłączam wifi, ale z tego co widzę, to samo się po jakimś czasie „usypia”. Dzisiaj zaczęło mnie wkurzać długie uruchamianie czytnika. Często sięga nawet 10 sekund. Zdecydowanie za długo. Cały czas utwierdzam się w przekonaniu, że dotyk w ereaderze, to niepotrzebny gadżet, choć w Paperwhite 2 działa na bardzo dobrze. Świetnie działają za to na PocketBooku klawisze fizyczne. Mimo zmiany w konfiguracji klawiszy, nadal brakuje mi funkcji pochodzącej z aplikacji Legimi na iOS, czyli informacji wyświetlanej podczas czytania: ilość stron rozdziału, ilość stron do jego końca, procent przeczytanego ebooka. Z drugiej strony – komfort czytania w Legimi na iOS (z którym miałem do czynienia) nie umywa się do Pocketbooka. W TL3 komfort czytania ebooków jest porównywalny do tego na Kindle.
14 marca. Jeśli wczoraj był niepokój, to dzisiejszy dzień przeznaczyłem na walkę z pocketbookowymi strachami (lub kindle’owymi przyzwyczajeniami – jak kto woli). Zacząłem grzebać w menu by jakość fajnie ustawić sobie klawisze. Niestety, nie udało mi się przypisać klawiszowi funkcji typu: następny artykuł/rozdział. Jedyne co znalazłem to skocz o x (domyślnie 10, ale można sobie zmienić) stron do tyłu lub przodu. Lepszym rozwiązaniem jest po dłuższym przytrzymaniu zdefiniowanego klawisza wywołanie spisu treści czytanego ebooka. Zawsze to o dwa kliki mniej. Jako drugi klawisz przypisałem robienie zrzutu ekranu. Zauważyłem też możliwość zmiany wygaszacza. Dotąd uznawałem, że ideałem w readerze były portrety pisarzy wyświetlane w Kindle 3 Keyboard. W PocketBooku mogę ustawić okładkę aktualnie otwartego ebooka i to absolutnie podbiło moje serce. Tym fajniej, że PocketBook w przeciwieństwie do Kindle’a wyświetla praktycznie wszystkie ebooki.
Bardzo lubię bawić się czytelniczymi statystykami. Stąd moja sympatia do serwisu Goodreads. Niestety, aplikacja Legimi na PocketBooku pędzi jak szalona. Wczoraj czytałem wypożyczoną tam książkę pół godziny. Gdy po jakimś czasie zajrzałem do statystyk okazało się, że czas leci dalej. Czyżby po lekturze trzeba było ebook zamykać, czyli otworzyć inny by statystyki przestały być naliczane? To wymaga poprawy…
13 marca przy śniadaniu po otwarciu czytnika dowiedziałem się, że został pobrany nowy ebook. Okazało się, że to wysłany w nocy przez Publio nowy numer Gazety Wyborczej. Ucieszyłem się, że system zadziałał i wszystko na moim koncie użytkownika w eKsięgarni Agory udało mi się po konfigurować. Po chwilowej radości poczułem nagle totalny chaos, bo nie wiedziałem co robić dalej. Widok strony głównej całkowicie mnie przytłoczył. Okładki ostatnio wybranych książek, co pobrano dziś, wczoraj wydawało mi się w ogóle niepotrzebne. Tym bardziej że przewijanie ostatnich używanych ebooków przypomina tempem bieg ślimaka. Wolałbym prostą tabelkę lub listę ostatnio czytanych ebooków (ach to przyzwyczajenie z Kindle’a).
Na szczęście poniżej widzimy menu książki, w którym mamy podgląd na to znajduje się na czytniku. Możemy je w dowolny sposób tę listę układać: wg. daty otwarcia, dodania, tytułu ebooka czy autora. Poza tym można zmieniać wygląd z okładek na listę itp. Drugi sposób wyświetlania, to wg autorów, gatunków , serii, formatów.
Osobiście preferuję listę książek od ostatnio otwartych do coraz starszych. Powód jest jeden: przy każdym czytanym ebooku widzimy na którym procencie lektury jesteśmy. Tej informacji nie uzyskamy podczas lektury, czy w trybie okładki. Przewijać ebooki możemy na trzy sposoby: dotykowo gestem, dotykowo klikając na strzałki oraz klawiszami fizycznymi. Tutaj muszę zaznaczyć, że trzeci sposób wydaje mi się najbardziej precyzyjny. Do dotyku Lux3 mam bardzo ograniczone zaufanie.
Po otrzymaniu czytnika i przywróceniu go do ustawień fabrycznych mój ebookozbiór był zawalony instrukcjami Luxa w chyba wszystkich językach świata. Musiałem sporo usunąć, by spis pobranych na czytnik ebooków był jako-tako przejrzysty. W przeciwnym wypadku moje ebooki zniknęłyby w gąszczu e-makulatury 😉
Ogólnie poniedziałek, to czas ciężkich chwil w towarzystwie bordo Pocketbooka. Pierwszy problem, to korzystanie z gazety. Co prawda Publio przygotowuje swoje pliki w taki sposób, że po każdym artykule mamy link powrotu do spisu treści, ale nie jest to rozwiązanie wygodne. Podczas lektury nie mam żadnych informacji o tym jak długi jest artykuł (ani liczby stron, ani czasu – jak w przypadku Kindle – do końca artykułu). Pocketbook prezentuje ebook w postaci liczby stron. Informuje także o tym na której jesteśmy. Żeby dowiedzieć się ile jeszcze zostało do końca trzeba: wejść w podręczne menu nacisnąć u góry symbol spisu treści. Pojawi nam się spis artykułów z informacją na której stronie dany tekst się znajduje. Aby dowiedzieć się ile ma stron musimy trochę sobie poodejmować. ;). Samo dostanie się do spisu treści nie jest jednak rzeczą łatwą. Tym bardziej, że spis ma strukturę wielopoziomową. Nie jest łatwo trafić na aktualnie czytany tekst.
Szczególnie irytujący jest brak przechodzenia do następnego materiału gazety, a w przypadku książki do rozdziału. Tego mi chyba najbardziej brakuje. Bardzo fajnie za to jest rozwiązane skakanie do konkretnej strony. Wystarczy tąpnąć na licznik stron. Wtedy otwiera się okienko oraz klawiatura numeryczna na której wystukujemy żądaną stronę. Po zatwierdzeniu jesteśmy tam błyskawicznie przenoszeni.
12 marca. Poza książkami, które wymieniłem poniżej, rozpocząłem także pierwszą pozycję wypożyczoną dzięki abonamentowi Legimi. Jest to książka Amosa Oza „Wśród swoich”. Tutaj muszę podzielić się dziwnym zachowaniem Legimi. Mój abonament czytelniczy pozwala zarejestrować dwa urządzenia. Gdy przyszedł Lux3, czyli w piątek 10 marca po południu nie mogłem dojść jak zastąpić jedno urządzenie – drugim. Nie dało nic usunięcie aplikacji z systemu Windows 10. Na ekranie widniał tylko komunikat: „skontaktuj się z pomocą techniczną”. Na szczęście był ktoś na stronie Legimi na FB, kto usunął niepotrzebną autoryzację i podpiął do konta PocketBooka. Muszę to na pisać: w wypadku zarządzania swoim kontem, urządzeniami itp. Kindle bije PoketBooka na głowę.
Jak informuje Legimi Pocketbook Touch Lux 3 współpracuje z ich usługą. Przejawia się to obecnością aplikacji n Legimi na ekranie głównym czytnika. Możemy w niej przeglądać półkę naszych ebooków z tej eKsięgarni (tych dołożonych w ramach abonamentu, jak i zakupionych bezpośrednio) i pobrać je na czytnik. Najbardziej podoba mi się jednak możliwość obserwowania statystyk znana z aplikacji Legimi na urządzenia na systemy mobilne. Tam możemy zobaczyć ile minut w danym dniu przeczytaliśmy, z jakiego abonamentu korzystamy oraz ile dziennie średnio czytamy a także ile słów na minutę połykamy. Niestety, tych statystyk nie mogę wyświetlić na swoim koncie logując się przez stronę internetową, bo ciągle wybija błąd.
Z soboty na niedzielę pierwszy raz Lux 3 postanowiłem naładować. Zobaczymy na ile starczy mu energii.
Przyszły tydzień przeznaczam na opis wrażeń z czytania ebiooków w ePubie oraz mobi, a także na zabawę z ebookiem zabezpieczonym DRM.
Pozwolę sobie na małe podsumowanie pierwszych 72 godzin z czytnikiem:
- naprawdę jest lekki i poręczny,
- zachwycają fizyczne klawisze przerzucania stron. Po raz kolejny dochodzę do wniosku, że dotyk w czytniku jest rzeczą wtórną .
- podświetlenie idealne i równomierne. Posiadam egzemplarz w kolorze bordowym. Przy ciemnym świetle wydaje mi się , jakby krawędzie ekranu delikatnie odbijały czerwony kolor. Nie jest to bardzo irytujące i da się przyzwyczaić.
- słabym punktem wydaje się klawiatura, na której uciążliwe jest korzystanie z klawiszy znajdujących się przy krawędzi ekranu. Miałem kłopoty z wyświetleniem literki „ę”, czy cyfry „0”. Często zamiast w nią trafiałem w „9” lub backspace. Na szczęście przy wpisywaniu hasła można wyświetlić wprowadzane litery (które standardowo są maskowane). Logowanie do różnych kont czy wi-fi jest uciążliwe, na szczęście robi się raz na jakiś czas.
- czytnik świetnie leży w dłoni, nie jest śliski , a guma na pleckach dobrze „przyczepia” się do ręki.
To chyba tyle jak na pierwsze trzy dni.
11 marca – Przesłane już wszystko. Po odnalezieniu miejsc gdzie obecnie jestem w danej książce wszystko fajnie działa oraz wygląda. Pierwsze zaskoczenie, to że nie wszystkie ebooki są tak samo zredagowane. Czego nie widać na moim Paperwhite 2.
Na czytniku mam następujące tytuły:
- „Polak Katolik?” Stanisława Obirka (Wydawnictwo CIS). Wszystko pięknie zredagowane i wyjustowane. Dosłownie od marginesu do marginesu. Zauważyłem, że w menu podręcznym czytnika istnieje możliwość włączenia lub wyłączenia dzielenia wyrazów,
- „Setka” Krzysztofa Vargi, którą nabyłem w Ebookpoincie , a została wydana przez Wielką Literę. Tutaj już nie jest tak dobrze. Tekst równany jest do lewego marginesu. Nie pomaga nawet włączenie dzielenia wyrazów. Poza tym tytuły poszczególnych felietonów nie są wyboldowane i zlewają się z treścią.
- „Indyk z beltsville” Jerzego Pilcha – Wydawnictwo Literackie. Kolejny wzór prezentacji tekstu. Na PocketBooku wygląda naprawdę zacnie. W papierze ta pozycja ma ponad 800 stron. Gdy czytałem w aplikacji Legimi na iOS „Siedmiu wspaniałych. Poczet I sekretarzy KC PZPR”, to rozmiar publikacji dawał o sobie znać. W systemie czytnikowym działa jednak wybornie i ebook nie dławi się podczas lektury. Książka była kupowana w Nexto który nie wspiera usługi Send to Pocketbook. Wysłana więc została z zarejestrowango w usłudze maila na mail użytkownika usługi w domenie @pbsync.com. Wszystko dotarło dosłownie po chwili…
- „Szczuroburger” – wydany przez Dom Wydawniczy Mała Kurka, kupione w Nexto.pl także niestety nie posiada wyjustowania i tekst wyrównywany jest do lewego marginesu.
- „Bóg dla wymagających” Jana Turnaua. To jeden ze starszych ebooków, który kupiłem w październiku 2012 roku. Co ciekawe układ tekstu
pięknie się prezentuje , jednak nie wystrzegał się kilku błędów w redakcji tekstu. Co ciekawe, błędów które widzimy poniżej, wcale nie widać na Kindle’u.
10 marca – przyszedł kurierem egzemplarz testowy, w pięknym kolorze bordowym. Naładowany na 70% i przywrócony do ustawień fabrycznych Pocketbook Touch Lux 3. Niestety, zestaw nie zawierał żadnego etui ochronnego, a jedynie foliową kopertkę, w której zamierzam go ochraniać podczas transportu. Nie będę mógł więc na razie sprawdzić, czy okładka/etui ma funkcję wybudzania. Jak się dowiem coś na ten temat, to oczywiście poinformuję w kolejnych wpisach…
Reader wygląda bardzo gustownie. Pamiętam podczas testów PocketBooka Aqua poczucie chaosu i niemożność znalezienia czegokolwiek. Tu praktycznie nie mam żadnych problemów. Nie wiem, czy to kwestia zmiany oprogramowania, czy dotyku, którego w wodoodpornym poprzedniku nie było.
Dzisiaj troszkę pologowałem się do miejsc skąd będę pobierał treści:
- logowanie do Legimi, oraz pobranie stamtąd ebooka w ramach abonamentu. Pamiętałem oczywiście o procedurze, o której naczytałem się w testach : dodajemy tytuł na półkę przez stronę internetową Legimi, a później synchronizacja czytnika z kontem poprzez aplikację Legimi na Lux3 i już książka jest na czytniku. Widzę tutaj wielki plus – ebooka pobranego z abonamentu czytamy jako jeden z wielu. Nie trzeba na Lux3 otwierać jakieś innej, dostarczonej przez Legimi aplikacji specjalnie przeznaczonej do czytania. To bardzo dobrze rozwiązanie, bo nie ma potrzeby instalowania kilku aplikacji obsługujących ebooki, jak to ma miejsce np. na tabletach.
- Następnie poprzez usługę Send to Pocketbook chciałem wysłać czytane książki z Publio, Virtualo, Nexto oraz Ebookpoint. Odnalazłem mail który używałem podczas testów Aqua. Niestety musiałem zmienić hasło. Login maila stał się moim loginem w domenie @pbsync.com zakończony cyfrą 1 bo poprzedni login został chyba już na stałe przypisany do Aqua.
- Dalej już szło jak spłatka. Mój mail w usłudze Pocketbook Sync skonfigurowałem zarówno w Publio, jak i Virtualo. Działa to wybornie. Po wysłaniu ebooków, które czytam otrzymałem mail proszący o akceptację (lub odrzucenie) maila z obu eKsięgarni. Po zatwierdzeniu, adres dopisywany jest do białej listy i wszelkie książki docierają na czytnik bez żadnego problemu.
- W Publio skonfigurowałem też sobie dostęp do prenumeraty Wyborczej, która wysyłana jest na razie w formacie ePub.
- Gorzej poszło z ebookpointem. Ani razu nie udało mi się otrzymać ebooka zakupionego w tej eKsięgarni na czytnik. Dwa „egemplarze” ebooka trafiły za to, nie wiem jakim cudem, na Kindle. W takim wypadku pozycje kupione w Nexto oraz ebookpoint, wysłałem swoim mailem zarejestrowanym w Send to Pocketbook. Doszły na Lux3 bez problemu w mgnieniu oka.