Kilka miesięcy temu w tekście „Trudne początki ebooków w Polsce” pokusiłem się o subiektywny opis rozwoju rynku publikacji elektronicznych w Polsce. Pozwolę sobie wrócić do moich wspomnień związanych z kolejnymi etapami rozwoju ePublikacji w kraju nad Wisłą.
Pierwszą książką, z której, przy pomocy Poradnika ściągnąłem DRM był zakupiony w Nexto.pl „Cmentarz w Pradze” Umberto Eco.
Po ogłoszeniu na blogu Świat Czytników tutorialu jak ściągać zabezpieczenia pierwszą księgarnią, która odpowiedziała pozytywnie na apel Robeta było właśnie Nexto.pl. Przedstawiciel tej firmy zapewnił, że postara się jak najszybciej pozbyć się DRM na rzecz przyjaznego znaku wodnego. Nie była to prosta operacja, bo wymagała renegocjacji umów z wydawcami na zmianę formatu dystrybucji elektronicznej. Oferta ebooków ze znakiem wodnym nie była bogata i ograniczała się głównie do małych wydawnictw. Pierwszym było nieistniejące już wydawnictwo Fox Publishing.
Po Nexto.pl do ataku ruszyło empikowe Virtualo.pl, ebookpoint.pl Helionu. Na rynku zaczęło się pojawiać coraz więcej tytułów i wydawnictw „watermark friendly”.
Pierwsza część rewolucji dobiegała końca. Druga wiązała się z plotkami o wejściu do Polski ogólnoświatowego hegemona internetowej sprzedaży tradycyjnej i elektronicznej czyli amerykańskiego Amazona. Polski rynek księgarski, podczas Targów Książki we Frankfurcie w listopadzie 2011, na sugestię jednego z dyrektorów Amazon.com, że jego firma planuje wejście do Polski w pierwszym kwartale 2012, zareagował pełną mobilizacją. Baza dostępnych w Polsce ebooków zaczęła się dynamicznie powiększać. Czytniki Amazon Kindle dosłownie wylewały się ze stron Allegro. Powstawać zaczęły specjalistyczne sklepy internetowe, które dystrybuowały czytniki na Polski rynek. E- readery zaczęły być nagrodami w konkursach, ofertami Grouponu czy były rozdawane jako prezent za korzystanie z karty kredytowej (mBank). Trafiły nawet na półki polskich hipermarketów.
Prasa opiniotwórcza, blogi technologiczne napisały wiele artykułów spekulując o starcie daty (wrzesień 2011, grudzień 2011, wiosna 2012), od kiedy będą dystrybuowane tradycyjne książki i płyty Amazon (Lipsk, nowootwierane centrum dystrybucyjne w Polsce) oraz kto będzie partnerem amerykańskiego potentata (merlin.pl, wielki dystrybutor książek Olesiejuk). Najwięcej przesłanek wskazywało na Agorę SA, wydawcę „Gazety Wyborczej”, której drugi polski tytuł prasowy pojawił się w Kindle Store. Premierze tytułu na platformie Amazona towarzyszyła intensywna kampania w mediach Agory, łącznie z okładką jednego z numerów Gazety zawierającą powiększone zdjęcie czytnika Kindle 3 Keyboard.
Poza tym, koncern z Czerskiej zorganizował promocję kuponową pozwalającą nabyć czytnik w niższej cenie. Na łamach „Gazety” opublikowano cykl artykułów poświęconych rynkowi ebooków i rozważających ich wyższość/niższość wobec tradycyjnych książek. Przypominały one „Wykłady profesora mniemanologii stosowanej” profesora Jana Tadeusza Stanisławskiego „O wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiejnocy”, ale potęgowały plotki o partnerstwie Agory. Co ciekawe, w tekstach publicystów „Wyborczej” nie padała nazwa innych czytników poza Kindle.
Wszystko miało wyjaśnić się w maju 2012 wraz ze startem eksięgarni Agory, której nazwę bardzo strzeżono. Na konferencji ogłaszającej start Publio.pl zaczęto pytać o Amazon i współpracę z nim Agory SA. Przedstawiciel pionu internet koncernu ogłosił, że takiego partnerstwa nie ma. Dodał także, że nie były prowadzone żadne rozmowy z koncernem Jeffa Bezosa na temat formalnej współpracy. Trop, na który także ja się nabrałem, okazał się błędny.
O rychłym wejściu mogły także świadczyć pojawiające się w Kindle Store miesięczniki „W drodze” czy „Tygodnik Powszechny”.
Po zagoszczeniu w Kindle Store tych czterech polskich tytułów prasowych („Polityka”, „Gazeta Wyborcza, „W drodze”, „Tygodnik Powszechny”) Amazon zamknął dostęp dla innych gazet. Poza tym, usunął inne książki opublikowane w języku polskim. Niepoprawni optymiści żywili bezpodstawną nadzieję, że wycofanie „polskich” książek z oferty Amazona jest przygotowaniem księgarni do startu w Polsce. Oczywiście nie okazało się to prawdą. Amazona w kraju nad Wisłą, mimo dwuletnich spekulacji nie ma do dzisiaj. Dalsze rozważania typu „wejdzie, nie wejdzie” do Polski przypominają wróżenie z fusów. Zastanówmy się jednak: czy Amazon.pl jest nam jeszcze potrzebny?
Myślę, że tak, ale jedynie jako dystrybutor czytników ebooków lub treści na tradycyjnych nośnikach. Amazon ze swoim know-how, europejskim zapleczem dystrybucyjnym i szybkością działania nawet w modelu sklepu internetowego może stanowić godną przeciwwagę dla sklepów z elektroniką użytkową czy księgarni typu Empik.
Nas jednak interesuje rynek publikacji elektronicznych. Tutaj jest zgoła odmienna sytuacja. Polscy ewydawcy odrobili lekcje i pod wpływem samych plotek wzorowo przygotowali się do ofensywy giganta zarówno pod względem oferty jak i w aspekcie technologicznym. W sieci mamy największe wydawnictwa i prawdziwą wojnę cenową między nimi. Większość oficyn nie ogranicza swojej oferty do jednej księgarni. Oczywiście są tacy, którzy pewne tytuły mają u siebie „na wyłączność” (np. ofertę Znaku kupimy/otrzymamy tylko w Woblink.com), ale większość stawia na prawdziwą konkurencję i otwarty rynek. Czytelnicy zalewani są promocjami dnia, pakietami książek, ofertami okolicznościowymi (literatura romantyczna na walentynki, a historyczna w rocznicę stanu wojennego czy wybuchu Powstania Warszawskiego) i mnogością formatów. Polskie księgarnie nie tylko dobrze skroiły swoją ofertę pod czytelnika, ale także technologicznie przygotowały się do walki o klienta z oczekiwanym najeźdźcą. Obecnie nie tylko możemy kupić niezabezpieczone cyfrowo książki, ale także wysłać je bezpośrednio po zakupie z pozycji księgarni na nasz Kindle lub do cyfrowej biblioteczki „w chmurze” oferowanej choćby przez Amazon. Tego typu usługa jest dostępna np. w Virtualo.pl, Publio.pl, Nexto.pl, czy ostatnio w Woblinku. Można też kupić ebook bezpośrednio przez czytnik. Specjalną stronę stworzyło internetowe ramię Grupy Kapitałowej Znak, która pozwala nabyć książki bezpośrednio z ich księgarni za pomocą aplikacji webowej. Co prawda najlepiej ten sposób działa na czytnikach typu touch, ale jeśli ktoś się uprze to i na klasycznym da radę kupić i pobrać książkę. Mamy też ofertę Nexto.pl, który na wzór Amazon.com pozwala na zakup (i zapłatę) ebooka dosłownie jednym kliknięciem. Czegóż nam trzeba więcej? Na rynku są obecne już trzy porównywarki cen ebooków. Jedna stworzona przez autora Świata Czytników, druga bardziej złożona, mająca niedawno premierę upolujebooka.pl, trzecia natomiast to eboo.pl, która posiada także wyszukiwarkę prasy (dziękuję Maciejowi Haudekowi za informację o tej ostatniej).
Mamy także innowacyjne produkty, jak dostęp do książek za stałą opłatą oferowaną przez Legimi.
Rozdrobniony rynek eKsięgarni powoduje zdrową konkurencję. Amazon chwalony jest za jakość obsługi, jednak jako właściciel Kindle Store jest bezwzględny wobec wydawców jak i selfpublisherów. Zachowuje się jak klasyczny monopolista.
Na polskim rynku eksiążek obecnie nie ma miejsca na Kindle Store. Jedynie, co w segmencie rynku ebooków potrzebujemy, to samego czytnika. Kindle praktycznie na tym rynku jest bezkonkurencyjny: świetny ekosystem pozwalający bez problemu kontynuować lekturę książki na różnych urządzeniach ze sprawną synchronizacją (o tym, jak trudne to zadanie możemy się przekonać korzystając z „Czytaj bez limitu” Legimi).
Kindle, poza możliwościami synchronizacji i obsługi, bije wszelką e-inkową konkurencję, także ceną. Empik, mimo kilku prób wejścia z własnymi urządzeniami, nie odniósł sukcesu, a jakość ich wykonania i wygoda korzystania raczej zniechęcały do e-czytania (vide pierwszy czytnik oferowany przez nich – Oyo).
Polski rynek ma potencjał o czym świadczy zainteresowanie inwestorów tym rynkiem. Małe lecz dzielne Nexto.pl zyskało potężnego właściciela czyli kolportera prasy Ruch SA, a Empik stał się współwłaścicielem Księgarni Virtualo.pl. Choć w pierwszym z tych przypadków nie widzę synergii, to drugi projekt jest dosyć twórczo rozwijany w salonikach, gdzie można kupić vouchery uprawniające do ściągnięcia ebooków z księgarni.
Nie chcę Kindle Store w Polsce, chociaż bardzo bym sobie życzył samego Amazon.pl w innych segmentach rynku niż ebooki. Patrząc na ceny płyt brytyjskiego sklepu i możliwość wysyłki ich za darmo do Polski za zakupy o wartości 25 funtów czyli ok. 120 złotych, mógłby on stanowić poważną konkurencję coraz bardziej monopolizującego rynek Empiku. Choć w dużych miastach ma on konkurencję w postaci Saturna, Media Markt czy ostatnio odświeżonego Matrasu, to w mniejszych miastach fraczyzowe salonki Empiku są jedynym miejscem, gdzie można nabyć książki czy płyty w tradycyjnej postaci. Tutaj realna konkurencja jest wręcz wyczekiwana. Rynek ebooków Panie Bezos poradzi sobie bez Pana, choć nie bez pańskiego czytnika.
Polski rynek epublikacji przeszedł dwa poważne przełomy: pierwszym było pozbycie się DRM jako zabezpieczenia ebooków i zastąpienie go przyjaźniejszym watermarkiem. Drugi przełom nastąpił z regularnie powiększającą się ofertą tytułów postaci elektronicznej. Czy nastąpi trzeci etap rewolucji? Nie zastanawiałem się nad tym do chwili opinii wypowiedzianej przez Dyrektora Woblink.com, który w rozmowie dla bezdruku.pl stwierdził, że kolejny przełom może się wiązać z obecnie rozdrobnionym rynkiem ebooków. Sam przyznał, że obecnie nie ma impulsu, który rozpocząłby ten proces, a takim mogłoby być….wejście Amazon do Polski.